Moja historia
Moją życiową pasją było zawsze mówienie, aktywowanie ludzi do działania i zmiany myślenia.
Od kiedy pamiętam zawsze mówienie przynosiło mi ogromną radość.
Jako dziecko dość wcześnie i z dużą łatwością używałam języka, aby się porozumiewać.
Jak już trochę urosłam, najlepiej wychodziło mi rozkazywanie i wydawanie poleceń mojemu młodszemu bratu, już wtedy „Królowa była tylko jedna”.
Od kilkunastu lat zastanawiam się nad tym co mówię, gdyż widzę jaki wpływ mają moje poglądy i słowa, na osoby wokół mnie. Zauważyłam, że mój entuzjazm, udziela się innym i potrafię tak słownie ludzi zmotywować, że zaczynają działać.
Warsztaty Szkoły Rodziców i Wychowawców to był mój przełom…
i zaczęło się Ewa i Maria prowadzące, zapytały mnie:
jesteś mamą nastolatki i nie masz problemów?
Szkoła Rodziców i Wychowawców uświadomiła mi jak ważna jest komunikacja, a słuchanie to podstawa – a ja ze słuchaniem miałam zawsze problem. Zarządzając grupą 20, 70 osób to ja mówiłam, a inni słuchali, raczej bez „szemrania”.
Kolejne warsztaty w Szkole Rodziców i Wychowawców, uczyły mnie pokory w stosunku do drugiego człowieka
– każdy ma prawo do przeżywania swoich emocji, nie można pod ich wpływem ranić innych.
Granice rozumiałam jako pewne ograniczenia i zakazy, których nie lubię, słowo MUSISZ zawsze działało na mnie, jak „płachta na byka”, po warsztatach utwierdziłam się w tym, że w granicach jest nasze bezpieczeństwo i wolność.
Konflikt, porażka to zawsze była dla mnie adrenalina, pobudzenie do działania, energia, która się we mnie wyzwalała, niszczyła wszystkich i wszystko co było na mojej drodze – cel zawsze ten sam, to moje zwycięstwo. Jak się udało, to moje EGO było ogromne, zazwyczaj się udawało.
Podczas nabywania kompetencji trenera, realizatora Szkoły Rodziców i Wychowawców i zdobywania wiedzy w podyplomowym studium Retoryki na UJ nauczyłam się, że zwycięstwo, to nie znaczy wygrany i przegrany, a wygrany i wygrany i to dotyczy każdego obszaru naszego życia , naszych wszystkich relacji .
A wszystko zawsze zaczyna się od serca „z obfitości serca mówią usta”.
Przeniosłam doświadczenie ze Szkoły Rodziców i Wychowawców do swojej rodziny, no cóż sielanki nie było i nadal każdy dzień przynosi trudności, spieramy się nadal, ale ja zatrzymuję się ze swoją uwagą- na osobie i jej obecności i wracam do słowa, które zostało wypowiedziane – nareszcie się komunikujemy ze sobą.
I wreszcie słucham, innych , a to co dzieje się też w moim wnętrzu, najlepiej wyraża parafraza cytatu Juliusza Słowackiego „…aby język giętki przemilczał wszystko, o czym szybko pomyśli moja głowa…”
Zawsze czytałam i nadal czytam dużo książek i dlatego wysławianie się i przekazywanie wiedzy nie sprawia mi żadnej trudności. Zauważyłam, że ludzie wokół mnie słuchają tego co mówię i moje argumenty trafiają do nich. Chciałabym dzisiaj dzielić się swoją wiedzą jako nauczyciel kompetencji społecznych i swoim doświadczeniem bycia mamą i żoną.